Język polski: matura, egzamin, sprawdzian, wiedza i umiejętności

Monolog

  • Fragment Odprawy... Monolog Kasandry

    Poniższy monolog Kasandry stanowi fragment "Odprawy posłów greckich" Jana Kochanowskiego

    KASANDRA

    Po co mię prózno, srogi Apollo, trapisz.

    Który, wieszczego ducha dawszy, nie dałeś

    Wagi w słowiech, ale me wszytki proroctwa

    Na wiatr idą nie mąjąc u ludzi więcej

    Wiary nad baśni prózne i sny znikome?

    Komu serce spętane albo pamięci

    Zguba rnojej pomoże? Komu z ust moich

    Duch nie mój pożyteczen i zmysły wszytki.

    Ciężkim, nieznośnym gościem opanowane?

    Prózno się, odejmuję, gwałt mi się dzieje;

    Nie władne dalej sobą, nie jestem swoja.

    Ale gdzieżem przez Boga? Światła nie widzę,

    Noc mi jakaś przed oczy nagła upadła.

    Owóż mamy dwie słońcy, owóż dwie Troi.

    Owóż i łani morzem głębokim płynie.

    Nieszczęśliwa to łani, złej wróżki łani,

    Brońcie brzegów, pasterze, nie dopuszczajcie

    Tej niezdarzonej goście nigdziej do ziemie!

    Nieszczęśliwa to ziemia i brzeg nieszczęsny,

    Gdzie ta łani wypłynie; nieszczęsna knieja,

    Gdzie wnidzie i gdzie gładki swój bok położy

    Wszytki stopy, wszytki jej łożyska muszą

    Krwią opłynąć; upadek, pożogę, pustki

    Z sobą niesie. O wdzięczna ojczyzno moja,

    O mury, nieśmiertelnych ręku roboto!

    Jaki koniec was czeka? Ciebie, mój bracie,

    Stróżu ojczyzny, domu zacna podporo,

    Wkoło murów trojańskich tesalskie konie

    Włóczyć grożą, a twoje oziębłe ciało

    Będzieli chciał nieszczęsny ociec pochować,

    Musi je u rozbójce złotem kupować.

    Nieprzepłacony duchu, z tobą pospołu

    I ojczyzna umarła; jednaż mogiła

    Oboje was przykryje. Lecz i ty, srogi

    Trupokupcze, niedawno i sam polężesz.

    Strzałą niemężnej ręki prędką obieżdżon.

    Cóż potym? Kłoda leży, a ze pnia przedsię

    Nowa rózga wyrosła i nad nadzieję

    Prędko ku górze idzie. A to co za koń

    Tak wielki na poboju sam jeden stoi?

    Nie wódźcie go do stajniej, radzę, nie wódźcie:

    Bije ten koń i kąsze; spalcie go raczej,

    Jeśli sami od niego zgorzeć nie chcecie.

    Czujcie, stróże: noc idzie, noc podejźrzana.

    Wielki ogień ma powstać, tak wielki ogień,

    Że wszytko jako w biały dzień widać będzie,

    Ale nazajutrz zaś nic widać nie będzie.

    Wtenczas, ojcze, ani już bogom swym dufaj,

    Ani się poświęconych ołtarzów łapaj:

    Okrutnego lwa szczenię za tobą bieży.

    Które cię paznoktami przejmie ostremi

    I krwią twoją swe gardło głodne nasyci.

    Syny wszytki pobiją, dziewki w niewolą

    Zabiorą; drugie g'woli trupom umarłym

    Na ich grobiech bić będą. Matko, ty dziatek

    Swoich płakać nie będziesz, ale wyć będziesz!

    Zobacz też:

    Źródło:

    https://literat.ug.edu.pl/odprawa/003.htm