Walter Alf (Konrad Wallenrod). Charakterystyka Waltera Alfa, bohatera powieści poetyckiej Adama Mickiewicza

Walter Alf to Litwin, który podszywa się pod Konrada Wallenroda. W całej powieści poetyckiej Adama Mickiewicza narrator przedstawia go jako

Konrada Wallenroda, przyjmując perspektywę zakonników, którzy nie wiedzą o podstępie. Tylko w kilku miejscach wyjawia czytelników, że główną postacią jest Litwin udający Krzyżaka, a nie niemiecki hrabia, którego imię pojawia się w tytule dzieła Adama Mickiewicza.

Artykuł zachowuje kolejność informacji taką samą, jaka występuje w tekście Konrad Wallenrod Adama Mickiewicza.

Tajemnicze pochodzenie Waltera Alfa

On cudzoziemiec, w Prusach nieznajomy,

Wsławił się walkami z wyznawcami islamu (podobnie jak Roland)

Sławą napełnił zagraniczne domy; 

Czy Maurów ścigał na kastylskich górach, 

Czy Ottomana przez morskie odmęty, 
W bitwach na czele, pierwszy był na murach, 
Pierwszy zahaczał pohańców okręty; 

Sławę rycerską zyskał sobie w Europie zwycięstwami w turniejach

I na turniejach, skoro wstąpił w szranki, 
Jeżeli raczył przyłbicę odsłonić, 
Nikt się nie ważył na ostre z nim gonić, 
Pierwsze mu zgodnie ustępując wianki. 
Nietylko między krzyżowemi roty 
Wsławił orężem młodociane lata,   

Walter Alf jest skromny

Zdobią go wielkie chrześcijańskie cnoty: 
Ubóstwo, skromność i pogarda świata. - narrator przedstawia jak go widzieli inni zakonnicy

Walter Alf nie pragnął pieniędzy i władzy

Ani swej broni dla podłego zysku 
Nie przedał w służbę niezgodnych baronów. 
Klasztornym murom wiek poświęcił młody, 
Wzgardził oklaski i górne urzędy; - narrator przedstawia jak go widzieli inni zakonnicy, gdy podszywał się pod Konrada Wallenroda

Dumny człowiek, który rzadko okazuje emocje

był nieczułym, dumnym 

Wygląd Waltera Alfa, w momencie wyboru na mistrza zakonu krzyżackiego

choć jeszcze młody,
Już włos miał siwy i zwiędłe jagody,
Napiętnowane starością cierpienia

Potrafi się odnaleźć w towarzystwie, woli jednak samotność

zdarzały się chwile, 
W których zabawy młodzieży podzielał, 
Nawet niewieścich gwarów słuchał mile, 
Na żarty dworzan żartami odstrzelał, 
I sypał damom grzecznych słówek krocie 
Z zimnym uśmiechem, jak dzieciom łakocie. 
Były to rzadkie chwile zapomnienia; 

(...)

Konrad światowej nie lubił pustoty, 
Konrad pijanej nie dzielił biesiady. 
 (...)
zamknięty w samotnym pokoju, 
Gdy go dręczyły nudy lub zgryzoty 

Nadwrażliwy na wzmianki o patriotyzmie i miłości 

Słowa: ojczyzna, powinność, kochanka, 
O krucyjatach i o Litwie wzmianka, 
Nagle wesołość Wallenroda truły; 
Słysząc je, znowu odwracał oblicze, 
Znowu na wszystko stawał się nieczuły, 
I pogrążał się w dumy tajemnicze. 

Halban to jego jedyny przyjaciel

Jedne znał tylko przyjaźni słodycze, 
Jednego tylko wybrał przyjaciela, 
Świętego cnotą i pobożnym stanem: 
Był to mnich siwy, zwano go Halbanem. 

Najczęściej jest smutny i przepełniony cierpieniem

Z piersi żałosne westchnienie ucieka, 
I łzą perłową nabrzmiewa powieka, 
Dłoń lutni szuka, usta pieśni leją, 
Pieśni, nucone cudzoziemską mową, 
 (...)
Lecz je słuchaczów serca rozumieją. 
 (...)
Wszystkie uderza struny pokolei, 
Prócz jednej struny — prócz struny wesela. 
Wszystkie uczucia słuchacz z nim podziela, 
Oprócz jednego uczucia — nadziei. 

Jako mistrz zakonny zachowuje się czasem jak szaleniec

Konrad zbudzony zżymał się i gniewał, 
Porzucał lutnię i pieśni nie śpiewał; 
Wymawiał głośno bezbożne wyrazy, 
Coś Halbanowi szeptał pokryjomu, 
Krzyczał na wojska, wydawał rozkazy, 
Straszliwie groził, niewiadomo komu. 

Jako mistrz zakonny kładzie nacisk na życie zakonne, pobożność

Narzuca posty, pokuty, ciężary, 
Uciech, wygody niewinnej zaprzecza;

Co wieczór wymyka się na nocne spacery do wieży narożnej, w której zamknięta jest pustelnica (Aldona)

Gdzie on? zapewne u narożnej wieży. 
Śledzili bracia nocne jego kroki;  - wszyscy wiedzą o tym, że odwiedza Pustelnicę 
(...)
każdego wieczora, 
Gdy ziemię grubsze osłaniają mroki, 
On idzie błądzić po brzegach jeziora, 
Albo klęczący, przyparty do muru, 
Okryty płaszczem, aż do białej zorzy 
Świeci zdaleka, jak posąg z marmuru, 

Walter Alf nie sypia po nocach

I przez noc całą senność go nie zmorzy 

Nie boi się cierpienia

jam cierpieć gotowy

Ma świadomość amoralności swoich czynów i czekającej go za to kary - piekła

Chcę znać zawczasu, co mię w piekle czeka! - do Pustelnicy , przeświadczony jest o tym, że trafi do piekła 

Traktuje Aldonę, jak anioła 

Wielkość i znowu wielkość, mój aniele! 

(...)

Więc ty miej litość, ty jesteś aniołem,

W rozmowie z Pustelnicą wyznaje, że cierpi, by niszczyć nieprzyjaciół 

Płaczmy, — lecz niechaj drżą nieprzyjaciele,

Bo Konrad płakał, ażeby mordować. 

Walter Alf kocha Aldonę 

Po coś tu przyszła, po co, moja droga!

Walter Alf zostawił żonę pod murami zakonu, by została zakonnicą

Jam cię poświęcił na usługi Boga, 

Aldona potęguje swoje i Waltera cierpienie, decydując się na pustelnię w wieży w Malborku

Nie lepiejż było w świętych jego murach, 
Zdala ode mnie płakać i umierać, 
Niż tu, w krainie kłamstwa i rozboju, 
W grobowej wieży, w powolnych torturach 
Konać, i oczy samotne otwierać, 
I przez niezłomne tej kraty okucia 
Pomocy żebrać? A ja słuchać muszę, 
Patrzeć na długą skonania katuszę, 
Stojąc zdaleka, i kląć moją duszę, 
Że w niej są jeszcze ostatki uczucia!

Walter Alf, porzucając Aldonę, zdawał sobie sprawę, że to nieodwracalne 

Płakałem, pomnisz, kiedy się wydarłem 
Na wieki wieków z twojego objęcia; 

Poświęcił osobiste szczęście

Gdy dobrowolnie dla szczęścia umarłem, 
Ażeby krwawe spełnić przedsięwzięcia.

(...)

Jam miłość, szczęście, jam niebo za młodu 
Umiał poświęcić dla sprawy narodu, 
Z żalem, lecz z męstwem!

Obecność Aldony utrudnia mu skupienie się celu, nie może przestać o niej myśleć, nie przestał jej kochać 

Odtąd, jak znowu z okna twej wieżycy 
Spojrzałaś na mnie, w całym kręgu świata 
Znowu nic niema dla mojej źrenicy, 
Tylko jezioro i wieża i krata. 

Tylko spotkania z Aldoną stały się dla niego ważne

Ja życie moje liczę na wieczory! 
Myślę o tobie, wynajduję zwłoki, 

Odsuwa wojnę, by nie rozstawać się z Aldoną

Żebyśmy jeszcze dzień jeden przeżyli. 
Wyrok mój zda się przybliżać do końca, 

(...) a ja siwej głowy 
Nie śmiem oderwać od tych ścian podnoża, 
Ażeby twojej nie stracić — rozmowy!...

Zbliżająca się wojna pozwoli mu osiągnąć cel

Nic już krzyżaków od wojny nie wstrzyma. 

Walter spędza z Aldoną całe noce w milczeniu, wystarczy im obecność

W milczeniu długie przeciekły godziny, 
Tak duch piekielny od wrót pustelnika 
Na odgłos dzwonu porannego znika. - narrator porównuje go do ducha piekielnego, co podkreśla zło, którego podjął się Walter, przywołuje też w tym miejscu ludowe przekonanie o tym, że duchy znikają o brzasku.

Sprytnie pozwala Halbanowi zaśpiewać litewską pieśń Krzyżakom i litewskim zdrajcom na uczcie

Dziś zakon, wedle starego zwyczaju, 
Od miast i książąt podarunki bierze; (…) 
Weźmijmy piosnkę, będzie to grosz wdowi. 

Walter Alf z Halbanem przeszli na stronę litewską w czasie jednej z wypraw na Krzyżaków i trafili do Kowna

Dwaj rycerze pojmani jadą bez trwogi do Kowna, 
Jeden młody i piękny, drugi latami schylony; 
Oni sami śród bitwy, hufce niemieckie rzuciwszy, 
Między Litwinów uciekli, książę Kiejstut ich przyjął,

Walter nie pamięta swojego nazwiska, rodu, anie miejsce, gdzie się urodził i wychował - czyni go to w pewnym sensie bezdomnym

„Nie wiem, rzecze młodzieniec, jaki mój ród i nazwisko, 
Bo dziecięciem od Niemców byłem w niewolą schwytany. 
Pomnę tylko, że kędyś w Litwie śród miasta wielkiego 
Stał dom moich rodziców; było to miasto drewniane 
Na pagórkach wyniosłych, dom był z cegły czerwonej. 
Wkoło pagórków na błoniach puszcza szumiała jodłowa, 
Środkiem lasów daleko białe błyszczało jezioro.

Walter Alf został porwany w czasie napaści Krzyżaków na jego wieś, rodzice najpewniej zginęli

Razu jednego w nocy wrzask nas ze snu przebudził, 
(…) „Do broni! Niemcy są w mieście, do broni!“ 
Ojciec wypadł z orężem, wypadł i więcej nie wrócił. 
Niemcy wpadli do domu, jeden wypuścił się za mną, 
Zgonił, porwał mię na koń; nie wiem, co stało się dalej, 
Tylko krzyk mojej matki długo, długo słyszałem. 
Pośród szczęku oręża, domów runących łoskotu, 
Krzyk ten ścigał mię długo, krzyk ten pozostał w mem uchu. 

Nazwisko otrzymał od Niemców, dzieciństwo spędził w wśród wrogów 

Lata dzieciństwa płynęły, żyłem śród Niemców, jak Niemiec; 
Miałem imię Waltera, Alfa nazwisko przydano; 

Uczucia, które od dziecka chował w sercu to: żal i nienawiść do Niemców

Został żal po rodzinie, ku cudzoziemcom nienawiść  

Ojcem chrzestnym Waltera był mistrz krzyżacki - Winrych

Winrych, mistrz krzyżacki, chował mię w swoim pałacu, 
On sam do chrztu mię trzymał, kochał i pieścił jak syna 

Od dzieciństwa uciekał do Halbana

Jam się nudził w pałacach, z kolan Winrycha uciekał 
Do wajdeloty starego. 

Halban spędzał z Walterem dużo czasu, odkąd zobaczył go w niewoli 

Ten, gdy się o mnie dowiedział, 
Żem sierota i Litwin, często mię wabił do siebie, 

Halban indoktrynował Waltera patriotyzmem

Rozpowiadał o Litwie, duszę stęsknioną otrzeźwiał 
Pieszczotami i dźwiękiem mowy ojczystej i pieśnią. 

Halban pielęgnował w sercu Waltera od dziecka nienawiść do Niemców i miłość do Litwy

łzy mi ocierał, a zemstę 
Przeciw Niemcom podniecał.

Od dziecka Walter kierował się nienawiścią do Niemców

Pomnę, jak w zamek wróciwszy, 
Nóż ostrzyłem tajemnie; z jaką zemsty rozkoszą 
Rznąłem kobierce Winrycha lub kaleczyłem zwierciadła, 
Na tarcz jego błyszczącą piasek miotałem i plwałem. 

Pod okiem Halbana Walter młodzieńcze lata spędził w Kłajpedzie 

Potem w latach młodzieńczych częstośmy z portu Kłejpedy 
W łódkę ze starcem siadali brzegi litewskie odwiedzać. 

Halban ma talent poetycki, wykorzystywał go do mityzacji dzieciństwa Waltera i Litwy

Niźli zioła i kwiaty, przeszłość szczęśliwą malował  

Halban zwracał się do Waltera niczym ojciec, kiedy go indoktrynował
Synu, plony wiosenne, żywo do grobu wtrącone, 
To są ludy podbite, bracia to nasi Litwini; 
Synu, piaski, z za morza burzą pędzone, — to zakon.  

Halban rozpala w Walterze nienawiść do Krzyżaków, pielęgnuje żądzę zemsty i jednocześnie powstrzymuje przed działaniem i przed ucieczką do Litwy

Serce bolało, słuchając; chciałem mordować krzyżaków, 
Albo do Litwy uciekać; starzec hamował zapędy, 

Halban uczy Waltera machiawelizmu

Wolnym rycerzom, powiadał, wolno wybierać oręże, 
I na polu otwartem bić się równemi siłami; 
Tyś niewolnik, jedyna broń niewolników — podstępy. 

Halban nakazuje Walterowi pozostanie wśród Krzyżaków i uczenie się od nich rzemiosła wojennego

Zostań jeszcze i przejmij sztuki wojenne od Niemców, 
Staraj się zyskać ich ufność, dalej obaczym, co począć. 

Walter był posłuszny Halbanowi

Byłem posłuszny starcom, szedłem z wojskami Teutonów;

Walter skorzystał z pierwszej sposobności, przeszedł na stronę litewską i pociągnął za sobą Halbana 

Ale w pierwszej potyczce ledwiem obaczył chorągwie, 
Ledwiem narodu mojego pieśni wojenne usłyszał, 
Poskoczyłem ku naszym, starca za sobą przywodzę.

Pierwsze spotkanie Aldony z Walterem miało miejsce jesienią po pojmaniu młodzieńca przez wojska Kiejstuta, sprowadzeniu do Kowna i przesłuchaniu, jej uroda jest idealizowana

Córa Kiejstuta, Aldona, młoda i piękna jak bóstwo. 

Aldona była ciekawa świata, fascynowały ją opowieści Waltera

Walter stoi i prawi cuda o krajach niemieckich, 
I o swojej młodości. Wszystko, co Walter powiadał, 
Łowi uchem dziewica, myślą łakomą połyka;  

Walter Aldonie przedstawił chrześcijaństwo

Walter mówił o wielkim Bogu, co włada za Niemnem, 
I o niepokalanej Syna Bożego Rodzicy,  

Walter Alf był wierzącym chrześcijaninem i nakłonił Aldonę do przyjęcia wiary chrześcijańskiej

gdy ją do wiary nawracał, 
Gdy pacierze z nią mówił, 

Walter i Aldona zakochali się w sobie w czasie jesiennych wieczornych rozmów

on nauczył ją kochać. 
I sam uczył się wiele; 

Książę Kiejstut dostrzegł miłość Aldony do Waltera

jej oczy i myśli 
Tylko oczu Waltera, rozmów Waltera szukają 

Kiejstut zgodził się, by Walter uczył Aldonę czytać i pisać

Ja myśliłem, że on ją czytać i pisać nauczy, 
Słysząc, że wszyscy książęta dzieci swe uczyć zaczęli;

Kiejstut ma dobrą opinię na temat Waltera, akceptuje go jako zięcia, kieruje się dobrem ojczyzny 

Chłopiec dobry, waleczny, jak ksiądz w pismach ćwiczony, 
Mamże go z domu wypędzić? on tak potrzebny dla Litwy; 
Hufce najlepiej szykuje, sypie najlepiej okopy, 
Broń piorunową urządza, jeden mi staje za wojsko, 
Pójdź, Walterze, bądź zięciem moim i bij się za Litwę!

Halban potwierdza małżeństwo Aldony i Waltera w Powieści Wajdeloty

Walter pojął Aldonę.

Walter kochał Aldonę

Walter kochał swą żonę, lecz miał duszę szlachetną;

Szczęście młodych małżonków zniszczyła militarna ekspansja zakonu krzyżackiego 

Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie. 

Dzielnie z Kiejstutem walczą z Krzyżakami
Kiejstut z Walterem pierwsi w bitwach, ostatni w odwrocie, 
Kiejstut zawsze spokojny; od dzieciństwa przywyknął 
Bić się z nieprzyjacielem, wpadać, zwyciężać, uciekać. 
Wiedział, że jego przodkowie zawsze z Niemcami walczyli; 
Idąc w ślady swych przodków, bił się i nie dbał o przyszłość. 

Walter zdawał sobie sprawię z powagi sytuacji i tego, że Litwa skazana jest na porażkę

Inne były Waltera myśli; chowany śród Niemców, 
Znał potęgę zakonu; wiedział, że mistrza wezwanie 
Z całej Europy wyciąga skarby, oręże i wojska. 
Prusy broniły się niegdyś, starły Prusaków Teutony, 
Litwa pierwej czy później równej ulegnie kolei;  
Widział niedolę Prusaków, drżał nad przyszłością Litwinów. 

Walter Alf w czasie rozmowy z Kiejstutem sam wpada na pomysł powrotu do Krzyżaków

„Synu, Kiejstut zawoła, zgubnym ty jesteś prorokiem; 
Z oczu mi zdarłeś zasłonę, aby otchłanie pokazać. 
Kiedy ciebie słuchałem, zda się, że ręce osłabły, 
I z nadzieją zwycięstwa z piersi uciekła odwaga. 
Cóż poczniemy z Niemcami?“ — „Ojcze, Walter powiadał, 
Wiem ja sposób jedyny, straszny, skuteczny, niestety!

Klęski Litwy czynią Waltera nieszczęśliwym

Dawniej, chociaż nie bywał nigdy zbytecznie wesoły, 
W chwilach nawet szczęśliwych lekki mrok zamyślenia 
Lice jego przysłaniał, ale w objęciach Aldony 
Dawniej miewał pogodne czoło i lice spokojne, 
Zawsze ją witał uśmiechem, czułem pożegnał wejrzeniem. 
Teraz, zda się, że jakaś skryta dręczyła go boleść. 

Walter zdaje sobie sprawę z tego, że Halban ocalił go przed zniemczeniem

Ja sam możebym ojca, możebym braci mordował, 
Gdyby nie wajdelota 

Halban zaśpiewał Powieść Wajdeloty, by skłonić Waltera Alfa (Konrada Wallenroda) do działań na rzecz zniszczenia Zakonu 

Biada, biada, jeżeli dotąd nie spełnił przysięgi; 
Jeśli, zrzekłszy się szczęścia, szczęście Aldony zatruwszy... 
Jeśli tyle poświęcił i dla niczego poświęcił... 
Przyszłość resztę pokaże. Niemcy, skończyłem piosenkę.

Po uczcie, na której Halban zaśpiewał Powieść Wajdeloty a Walter Balladę Alpuhara, zdradzie Witolda, Walter rozpoczyna wojnę zakonu z Litwą

Wojna — już Konrad hamować nie zdoła 
Zapędów ludu i nalegań rady; -  

Klęska Zakonu ma jednego autora - Waltera Alfa

Wszystko zginęło, Konrad wszystkich zgubił;

Walter Alf (Konrad Wallenrod) słynął z męstwa, roztropności na polu walki

On, co z oręża takiej nabył chwały, 
On, co się dawniej roztropnością chlubił: -  narrator przyjmując perspektywę Krzyżaków pokazuje zaskoczenie klęską.

Walter Alf (Konrad Wallenrod) w wojnie z Litwą boi się podejmować decyzji, źle przygotowuje działania wojenne 

W ostatniej wojnie lękliwy, niedbały,  

Walter Alf (Konrad Wallenrod) w wojnie z Litwą pozwala wpadać Krzyżakom w pułapki wroga

Witolda chytrych sideł nie dostrzegał, 

Walter Alf (Konrad Wallenrod) w wojnie z Litwą podejmuje pochopne decyzje pod pretekstem zemsty 

A oszukany, chęcią zemsty ślepy,  

Walter Alf (Konrad Wallenrod) w wojnie z Litwą prowadzi nieudane oblężenie Wilna

Zagnawszy wojsko na litewskie stepy, 
Wilno tak długo, tak gnuśnie oblegał.

Walter Alf (Konrad Wallenrod) w wojnie z Litwą zagłodził swoje wojska

Kiedy strawiono dobytki i plony, 
Gdy głód niemieckie nawiedzał obozy, 
A nieprzyjaciel wkoło rozproszony 
Niszczył posiłki, przecinał dowozy, 
Codziennie z nędzy marły Niemców krocie; 

Walter Alf (Konrad Wallenrod) w wojnie z Litwą bezczynnie doczekał zimy, do której wojska nie były przygotowane

Z założonemi na piersiach rękami, 
Cały dzień dumał lub z Halbanem gadał. 

Zostawił resztki wojsk bez dowodzenia

Wielki Mistrz pierwszy uciekł z pola bitwy. 
Zamiast wawrzynów i sutego plonu, 
Przywiózł wiadomość o zwycięstwach Litwy. 

Po klęsce zakonu tajne zgromadzenie zakonu przeprowadziło śledztwo, które odkryło podstęp 

Już nasze podejrzenie stwierdzone dowodem: 
Człowiek, co się Konradem Wallenrodem zowie, 
 Nie jest Wallenrodem. -  
przed dwunastu laty 
Nie wiedzieć skąd przyjechał w nadreńskie krainy 
Kiedy hrabia Wallenrod szedł do Palestyny, 
Był w orszaku hrabiego, nosił giermka szaty 
Wkrótce rycerz Wallenrod gdzieś bez wieści zginął; 
Ów giermek, podejrzany o jego zabicie, 
 Z Palestyny uszedł skrycie 
 I ku hiszpańskim brzegom zawinął.
 
Tam w potyczkach z Maurami dał męstwa dowody, 
I na turniejach mnogie pozyskał nagrody, 
A wszędzie pod imieniem Wallenroda słynął.  
Przyjął nakoniec zakonnika śluby, 
I został mistrzem dla zakonu zguby. 
Nie pojęli, co Konrad mówił z pustelnicą, 
Lecz, sędziowie! on mówił językiem Litwinów.

Po klęsce Zakonu tajne zgromadzenie uznało Waltera Alfa winnym zdrady i wydało na niego wyrok śmierci

Sędziowie! ja na Mistrza zaskarżenie kładę 
 O fałsz, zabójstwo, herezyję, zdradę -  
„Biada!“ — w tem jednem, jednem tylko słowie 
Jest cały wyrok; — pojęli sędziowie, 
Dwanaście mieczów podnieśli do góry, 
Wszystkie zmierzone — w jedną pierś Konrada. 

Walter opowiada Aldonie, że dopełnił przysięgi i jest wolny, cieszy się 

Zaledwie stanął u jeziora brzegów, 
Woła i mieczem bije w ściany wieży. 
„Aldono“ woła, żyjemy, Aldono! 
Twój miły wraca, wypełnione śluby, 
Oni zginęli, wszystko wypełniono

Walter mówi Aldonie jak wielkie straty zadał zakonowi, jest dumny z tego, że ocalił ojczyznę

Oni zginęli, — widzisz te pożary? 
Widzisz? to Litwa w kraju Niemców broi; 
Przez lat sto zakon ran swych nie wygoi. 
Trafiłem w serce stugłowej poczwary; 
Strawione skarby, źródła ich potęgi, 
Zgorzały miasta, morze krwi wyciekło; — 
Jam to uczynił, dopełnił przysięgi! 

Mimo zła, które wyrządził ocalał jako człowiek, pragnie wrócić do normalnego życia

Straszniejszej zemsty nie wymyśli piekło. 
Ja więcej nie chcę, wszak jestem człowiekiem!

Poświęcił swoją młodość na czyny amoralne

Spędziłem młodość w bezecnej obłudzie, 
W krwawych rozbojach;

Na starość jest zmęczony tym, co robił, chce przestać

dziś schylony wiekiem, 
Zdrady mię nudzą, niezdolny do bitwy 

Dostrzega ludzką twarz swojego wroga

Już dosyć zemsty, — i Niemcy są ludzie –  

W czasie krzyżackiej wyprawy na Litwie odwiedzał miejsca, które przypomniały mu szczęście, jakiego zaznał u boku Aldony i stwierdził, że jeśli przeżyje i dopełni swojej przysięgi, chce tego szczęścia jeszcze zaznać

ja powracam z Litwy, 
Ja owe miejsca, twój zamek widziałem, 
Kowieński zamek — już tylko ruiny! (…) 
Biegę do owej, do naszej doliny. 
Wszystko, jak dawniej, też laski, te kwiaty; (…) 
Ach! mnie się zdało, że to było wczora!

Twierdzi, że odwiedzając miejsca, w których spędzał czas z Aldoną doznał iluminacji i wierzy, że Bóg chce, by resztę swych dni ukochani spędzili razem na Litwie  

Bóg mię oświecił (...) 
Obyśmy, w strony ojczyste wróceni, 
Kiedy litewską zamieszkamy rolę, 
Odżyli znowu! niech i naszą dolę 
Znowu nadziei listek zazieleni! -

Prosi Aldonę, by uciekła z nim na Litwę

Tak! wróćmy, pozwól, mam w zakonie władzę, (...) 
Tam cię, o luba! ku naszej dobnie, 
Tam poprowadzę, poniosę na ręku -  
(...) będziem żyć dla siebie. 

Prosi Aldonę, by zgodziła się spędzić resztę życia razem

Wróć, powiedz, pozwól 

Walterowie się śpieszy, chce już być wolny z ukochaną, jej milczenie doprowadza go do rozpaczy

„Aldono, przebóg! ranek nas uprzedzi, 
Zbudzą się ludzie, i straż nas zatrzyma; 
Aldono!“ wołał, drżał z niecierpliwości  

Odmowa Aldony odebrała Walterowi przytomność

Alf już nie słyszał, — on po dzikim brzegu 
Błądził bez celu, bez myśli, bez chęci. 

Dzika przyroda przynosi Walterowi chwilowe ukojenie od cierpienia, które przeżywał wskutek odmowy Aldony

Tam góra lodu, tam puszcza go nęci, 
W dzikich widokach i w naglonym biegu 
Znajdował jakąś ulgę, — utrudzenie.

Kiedy błąkał się po odmowie Aldony, był szpiegowany i zrozumiał, że Krzyżacy poznali prawdę, że czeka go śmierć 

Ujrzał cień jakiś, zatrzymał się, bada... 
Cień krąży dalej i cichemi stopy 
Wionął po śniegu, w okopach przepada. 
Głos tylko słychać: „Biada, biada, biada!“

Prosi Aldonę, by mu podarowała jakąś osobistą rzecz, chce umierając mieć ją przy sobie, skoro nie może być z Aldoną 

zrzuć jaką gałązkę, — 
(…) nitkę z odzieży, 
Albo z twojego warkocza zawiązkę, 
Albo kamyczek ze ścian twojej wieży. (...)  
Chcę go przed śmiercią na mem sercu złożyć, 
Chcę go ostatnim pożegnać wyrazem

W czasie ostatniej rozmowy z Aldoną Walter jest świadom zbliżającej się śmierci

Mam zginąć wkrótce, nagle;

Walter umawia się z Aldoną, wskazując jakie sygnały potwierdzą jej jego zgon

jeśli chustkę zrzucę, 
Jeżeli lampa przed wieczorem skona, 
Zamknij twe okno — może już nie wrócę

Ostatnie pożegnanie, z Aldoną jest bardzo oschłe i lakoniczne, Aldona nie znalazła słów na to pożegnanie

„Bądź zdrowa!“ — odszedł i zniknął 
Wskazując słońce z okna swej strzelnicy, 

Ostatni dzień swojego życia Walter spędził w samotności

W której zamknięty od samego rana 
Siedział, patrzając w okno pustelnicy.

Zwraca się do Halbana z przyjaźnią i ma jeszcze zamiar ostatni raz pójść do Aldony

Daj mi płaszcz, szablę, bądź zdrów, wierny sługo, 
Pójdę ku wieży

Walter skarży się na samotność, Halban i Aldona to jedyne przyjazne dusze 

Jakżem samotny! pod niebem i w niebie 
Nie mam nikomu, nigdzie, nic powiedzieć 
W godzinę skonu, — prócz jej i prócz ciebie

Walter, słysząc zbliżających się Krzyżaków, wypija truciznę i wznosi toast do Halbana 

„Stało się!“ zawoła, 
Nalał i wypił: — „Starcze! w ręce twoje!“
Starcze! rozumiesz, co ten łoskot znaczy? 

Widząc niezdecydowanie Halbana ponawia toast i wyzwa go, by wypił swoją truciznę

I czegóż myślisz? masz nalaną czaszę, 
Moja wypita; starcze! w ręce wasze

Halban odmawia wypicia trucizny z Walterem i zapowiada, że będzie śpiewał pieśni o heroicznych czynach Waltera  

Nie, ja przeżyję... i ciebie, mój synu! — 
Chcę jeszcze zostać, zamknąć twe powieki, 
I żyć, — ażebym sławę twego czynu 
Zachował światu, rozgłosił na wieki

Zrzucenie płaszcza mistrza krzyżackiego, podeptanie go to kolejne elementy ars moriendi Walter

Wsparł się na oknie, i tocząc wzrok hardy, 
Zrywa płaszcz, mistrza znak na ziemię miota, 
Depce nogami z uśmiechem pogardy: 
„Oto są grzechy mojego żywota!

Walter w chwili śmierci jest dumny i silny, porównuje się do Heraklesa, Samsona

Ja to sprawiłem; jakem wielki, dumny, 
Tyle głów hydry jednym ściąć zamachem! 
Jak Samson jednem wstrząśnieniem kolumny 
Zburzyć gmach cały, i runąć pod gmachem!

Ostatnie elementy ars bene moriendi Waltera Alfa, to spojrzenie w okno (w kierunku Aldony) i zrzucenie lampy 

Rzekł, spojrzał w okno i bez czucia pada, 
Ale nim upadł, lampę z okna ciska
 

Źródło:

https://pl.wikisource.org/wiki/Konrad_Wallenrod